wtorek, 17 marca 2015

Rozdział IV - Zagubienie

Prychnąłem jak rozjuszony kociak.. To znaczy lew! Jeszcze raz - Prychnąłem jak rozjuszony władca dżungli na widok tej ciemnej masy szczerzącej się do mnie jak jakiś popierdoleniec.
- Nie mów do mnie tak! - zarzuciłem złotymi włosami i na rozgrzewkę wszedłem na bieżnię znajdującą się niestety tuż obok tej, na której biegał Aomine.
- Pasuje do Ciebie takie określenie - roześmiał się a mi zapulsowała żyłka na czole - Wyglądasz jak baba - przyjrzał mi się uważniej i uniósł lewą brew w górę - Chociaż ciało masz niczego sobie..
- Zajmij się sobą! - spanikowałem. Odwróciłem głowę w drugą stronę czując jak pieką mnie policzki. Zachowuje się jak dojrzewająca nastolatka. O bogowie!
- Wolałbym Tobą - puściłem tą uwagę mimo uszu. Nie zareagowałem tylko przyspieszyłem tempo. Licznik wzrósł do ósemki. Gdy usłyszałem, że z mojej lewej także dobiega charakterystyczne piknięcie podniosłem do jedenastu.
Głupi pomysł się ze mną ścigać, Aomine. Wiesz, że nie odpuszczam.
Spojrzałem na ciemnowłosego. Biła od niego dobrze znana mi aura. Emanował chęcią wygranej. Uwielbiałem niegdyś oglądać go w tym stanie. W tym momencie również podobało mi się to. Wyglądał jak dziki zwierzak. Jak pantera.
Pot spływał po jego ciemnej skórze. Wilgotna, szara koszulka w serek przylgnęła do jego ciała opinając wyrzeźbioną klatkę. Kurwa Ryouta nie gap się na niego!
Żeby oprzytomnieć strzeliłem sobie w moją idealną twarz facepalma. To było bardzo nieprzemyślane.. Zajęty bólem spowodowanym uderzeniem zapomniałem o tym, że powinienem biec.. Tak jestem blondynem - potwierdzam!
Bieżnia wyrzuciła mnie plecami na ścianę, po której następnie ładnie zjechałem lądując ostatecznie na tyłku. Boli..
- Kise Ty cioto! - w moment znalazł się obok mnie i pacnął palcem wskazującym w czoło - Ej! Żyjesz?
- Żyje! Łapy przy sobie Ty.. - nie mogłem znaleźć trafnego określenia na tego osobnika - Ty Aomine! - tak. Jestem mistrzem. Zajebisty ja. Złapałem coś, co było najbliżej mojej ręki i rzuciłem tym w jego gębę. Ma szczęście, że ta tajemnicza rzecz okazała się jego ręcznikiem.
- Wiesz co to oznacza? - wziął moją byłą broń i z szaleńczym uśmiechem usiadł na mnie okrakiem. Próbowałem go zrzucić jednak ta ciemna masa ważyła za dużo. Spaślak. Nagle przyłożył tą upoconą szmatę do mojej twarzy i zaczął energicznie tarmosić moje policzki i włosy. On chyba sobie żartuje!
- Weź to śmierdzące coś! - plunąłem gdy przejechał tym po moich wargach - Aomine niedojrzały dupku! Złaź ze mnie! - jakimś cudem złapałem go za nadgarstki odciągając jego ręce ode mnie. Kącik jego ust uniósł się ku górze. Mimo, że to ja trzymałem jego, to dziwnym trafem on przyszpilił mnie do podłogi.
- Słabiutko Kise - mruknął i nachylił się nade mną. Zmniejszył odległość między nami. Gdy nasze twarze prawie stykały się zacisnąłem powieki. Serce wali mi jak szalone. Oby tego nie słyszał..
- Ała do cholery! - szarpnąłem się jednak dalej nie dawał mi wielkiego pola manewru - Jak mogłeś mnie ugryźć?! - wzruszył ramionami. Jak gdyby nic się nie stało. Na dodatek uśmiechał się przy tym głupkowato. On jest.. - Idiota!
- Ja? - zmarszczył czoło i przesunął się zmieniając miejsce siedzenia. Tym razem obrał sobie za cel moją klatkę piersiową. Kolana położył na moje łokcie dzięki czemu jego ręce były wolne. Jednym sprawnym ruchem ściągnął z siebie tą cholernie seksownie opinająca się podkoszulkę..
Zmieniam zdanie. Załóż ją! Załóż!
Natychmiast odwróciłem wzrok żeby nie patrzeć na jego tors. Już w gimnazjum uwielbiałem ukradkiem zerkać na niego w szatni a teraz? Teraz rozrywa mnie od środka! Grecki bóg. Adonis i apollo w jednym.
- Aomine.. - ciężko łapałem każdy oddech. Ciekawe czy to przez jego dupsko uciskające mi płuca, czy jednak jego goła klata - Grubasie.. Złaź ze mnie! - kaszlnąłem. Tak. Chodzi o jego dupę. Tłuścioch.
Pokręcił głową i zaśmiał się. Jedną ręką objął oba moje nadgarstki i zszedł ze mnie. Usadowił się między moimi nogami. Ponownie nachylił się nade mną aby polizać moją szyję. Moje ciało przeszył niewyobrażalny dreszcz. Cholera. Niby przypadkiem potarł moje krocze swoim kolanem. Cholera. Zamruczał zadowolony gdy wyczuł, że mojemu przyjacielowi bardzo podoba mi się to co on odpierdala. Ale mi nie! Słuchaj się mnie a nie mojego małego! No dobra nie tak małego..
Wolną dłonią chwycił mnie za policzek i uniósł mi twarz tak, że zatopiłem się w granatowym spojrzeniu.
- Kise - musnął wargami moje odpowiedniczki. Był to niewiarygodnie delikatny i czuły gest. Tym bardziej, że jego wykonawcą był ten oto czarny Ahomine - Kise, ja.. Przepraszam.
- Aomine.. Co ty wygadujesz? - przyznam, że trochę mnie zatkało. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Przepraszam, że wtedy nie umiałem sprecyzować moich uczuć i Cię odrzuciłem - położył czoło na wgłębieniu obojczyka - Zrozumiałem to wtedy, gdy już Cie straciłem. Na boisku. Byłeś tak blisko, a jednak.. Nie potrafiłem nawet podać Ci ręki.
- Aomine.. - z trudem przełknęłam ślinę - Ja już o tym nie myślę! Serio! Nie masz mnie za co przepraszać.. - głos mi się załamał. Cholera.
Przyznam, że wyobrażałem sobie to wiele razy. Jak klęczy przede mną z bukietem i błaga o wybaczenie. Może nie ma bukietu.. Może nie klęczy.. Może nie błaga.. Jednak moje serce kraja się w pół. Powinienem być obojętny na jego słowa, jednak nie potrafię.
- Kise.. - przejechał nosem po mojej wrażliwej skórze. Gdy dotarł do płatka ucha lekko go podgryzł. Jęknąłem.. Czekaj! Co?! JĘKNĄŁEM?! - Od kiedy zniknąłeś z mojego życia.. Nie mogę przestać o Tobie myśleć..
Łzy stanęły mi w oczach. Ale ze mnie ciota! Nie wyj Ty blond pedale. Nie wyj! Nie wyj!
- Aominecchi - pisnąłem i już byłem gotowy rzucić mu się na szyję. Serio. Jestem żałosny. Ale wtedy przyszło zbawienie, które przywołało mnie do porządku.
Telefon, a na jego wyświetlaczu - Tygrysek.
Daiki odwrócił wzrok i zszedł ze mnie. Nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył komórkę do ucha.
- No co jest Taiga.. - moje serce, które przed chwilą miałem zamiar skleić plasterkiem z wyrytą mordą tego cwela rozpadło się na jeszcze mniejsze kawałki. Przetarłem tank topem oczy i podniosłem się na równe, lekko drżące nogi - Nie mogę.. Mam nocną zmianę. Jasne.. Tak, do jutra. - spojrzał na mnie i już otwierał usta aby coś powiedzieć ale uprzedziłem go. Rzuciłem w niego jego spakowaną torbą treningową i wskazałem drzwi.
- Wypieprzaj stąd - syknąłem przez zaciśnięte zęby. On wciąż stał. Gapił się na mnie z wyrazem, którego nie umiałem odczytać.
- Nie dopisuj sobie czegoś, czego nie ma - zrobił krok w moją stronę a ja automatycznie cofnąłem się
- Święte słowa, Aomine - zmrużyłem oczy i ponownie wskazałem drzwi - Nie chcę odpowiadać za znieważenie policjanta więc grzecznie proszę, żebyś stąd wypieprzał!
Głośno westchnął i posłusznie wykonał moją prośbę. Co się z nim stało? Gdzie ten buntowniczy facet? Dawny Aomine nigdy nie spojrzałby na mnie takim przepełnionym smutkiem wzrokiem.
Czyżby też dojrzał? Czyżby też się zmienił? może w jego życiu też wydarzyło się coś, co wpłynęło na niego?
Pokręciłem głową i w końcu zająłem się robieniem pleców.

Przez całą godzinę ćwiczeń nie mogłem przestać o tym wszystkim myśleć.. Yukio. Aomine. Aomine. Yukio.
Cholera jasna!
Wsiadłem do ukochanego wranglera i rozmasowałem ręką kark. Sięgnąłem do schowka po paczkę papierosów. Wsadziłem LM`a w usta i rozgryzłem kulkę. Odpaliłem używkę i przekręciłem kluczyk w stacyjce. Nie chce wracać do domu. Tam jest Yukio. Nie spojrzę mu w oczy. Nie potrafię.
Nie wiem co robić.
Yukio na pewno coś do mnie czuję i jest to całkowicie szczere. Jednak co to jest? I co najważniejsze - czy ja czuję to samo?
Może nadal kocham Aomine? Z każdym naszym spotkaniem przekonuje się do tego coraz bardziej. Przeraża mnie to. Tym bardziej, że ten cymbał ma już kogoś, na kim mu zależy. Na dodatek tym kimś jest Kagami. Nie mógłbym zrobić takiego świństwa tak wspaniałej osobie jak on.
W cholerę z tym wszystkim!
Wyjechałem na drogę potrącając prawię tą samą staruszkę co wcześniej. Znowu pokazała mi środkowy palec.
Świecie. Co się z Tobą dzieje?!

Pierdole. Wykorzystam ostatnią deskę ratunku.. Muszę być naprawdę zdesperowany, aby prosić o pomoc właśnie niego.




// Długo czekaliście, co? Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam!

10 komentarzy:

  1. Kise idz do Kasamatsu:D On cie kocha i o ciebie zadba. Aomine zostaw dla Kagamiego:P to tacy dwaj idioci co idealnie do siebie pasują:) naprawę czemu z tego nie możesz zrobić KasaKise i AoKagi? dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS widzę, że nagła możliwość pisania polskich znaków szybko zaowocowała:)

      Usuń
    2. dlaczego? bo jestem okropnym człowiekiem! muahaha!
      oooj zaowocowała i czytelnicy na pewno odczują znaczną poprawę ;3

      Usuń
    3. taka okropna a mnie się czepia co przeze mnie Kise musi znosić:P
      proszę KasaKise <3

      Usuń
  2. W tym momencie przestaje lubić Kisię. Mój biedny Yukio D: Trzeba go owinąć w kocyk. Mam nadzieje, że Ao przestanie się zachowywać jak dupek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej no biedny Yukio ale uczuć się nie wybiera ;c

      Usuń
  3. Uwielbiam charakter Kise w twojej historii! Jest tak rozbudowaną postacią, że po prostu wszystko przeżywa się razem z nim. Yukio już mniej sie popisał, a Aomine to kompletna (jak na razie) klapa, przynajmniej według mnie. Wiem, że to dopiero początek bloga, ale jakoś tak muszę sobie na coś pomarudzić ;-; Notka w sumie nic nie wnosi, a czekaliśmy długo. Zbliżenie. I tyle? Myślisz, że to starczy czytelnikom? No raczej, kurwa, nie xD
    Wyglądało to trochę jak wstęp do notki, ale mimo wszystko było słooodko. Aomine taki męski mężczyzna, a Kise...no. Prawie każdy traktuje Kise tak samo - jako słodki dodatek do Aomine, który on może pieprzyć. Nie żeby co, mi nawet taki układ odpowiada, ale sama rozumiesz ^^
    Teraz może bardziej ogólnie. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy po wejściu na bloga to...CRAZY IN LOVE! Oh, God. Taka piosenka. Ta piosenka! Nie lubię Greya, już mówię, ale muza pierwsza klasa xD Jeszcze w tej męskiej, bardziej seksowniej wersji, ouugh!
    Jestem ciekawa jak rozwinie się wątek Yukio...może nagle zostanie tym złym charakterem? I dlaczego Kise tak bardzo kocha Aomine? Nie wydaje się, aż taką ciotą w twoim wydaniu. Ja bym mu przysłowiowo w pysk dała. W sumie to to zrobił. Ale w sumie to też nie. Kise, debilu, wez się ogarnij.
    Doobra, idę. Pozdro ;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, ze nie wnoszą niektóre rozdziały ale czasem muszę napisać coś o niczym żeby dać cokolwiek, a to coś co chciałabym dać nie jest na tyle dopracowane, rozumiesz? :D
      właśnie chciałabym, żeby tutaj Kisiak nie był tylko dodatkiem - takie marzenia haha
      a Ty nie posiadasz pierwszej, prawdziwej miłości? ja, neipoparwna romantyczka w nią niestety wierzę i stąd taki efekt

      Usuń
    2. Rozumiem XD Się mi nie tłumacz bo to twój blog, a ja tak czy owak będę go czytać ^^
      I nie przeszkadza mi to, że Kisia wierzy w pierwszą miłość. Mnie takie romantyzmy nie jarają, ale nie można mieć wszystkiego, poza tym uważam, że to słodkie <3. Tak jak już powiedziałam: będę czytać tak czy owak xD

      Usuń
  4. Kise. Aomine. Kasmatsu. i tak w kółko... umnghmn... który dobry, który zły?! aaaaaaa nie wyrobie... mój mózg nie pracuje xD jestem w stanie powiedzieć tylko, ze czekam na więcej xD

    OdpowiedzUsuń